poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 17

Przed balem mieliśmy wykład. Razem z Tommym Ubraliśmy się i pojechaliśmy do naszych domów po rzeczy. Spotkaliśmy się w szkole. Hole i sala gimnastyczna były już przystrojone do balu a stoły, krzesła i sprzęt muzyczny stały na swoich miejscach. Planowałyśmy z Caroline ten bal od początku roku. Ciężko się do tego przyznać, ale byłam prawie tak podekscytowana jak przyjaciółk. Oczywiście to całkowicie się zmieniło kiedy mój ojciec umarł. Właściwie wszystko przewróciło się do góry nogami od tego czasu. Nie widzę już niektórych rzeczy w sposób, który widziałam je wczesniej. Być może musiałam w końcu dorosnąć. 
Wyciągnęłam z szafki moje książki i ruszyłam w stronę sali, w której miałam wykład. Dzwonek zadzwoni lada moment. Po drodze wpadłam na Tommiego. 
- Elena! Z kim masz ten ostatni wykład? - spytał 
- Z tą nową młodą dziewczyną na drugim piętrze. - oznajmiłam 
- Meg? 
- Tak, tak.. Meg. - odparłam 
- Szczęściara. Ja mam z Collinsem. - powiedział Tommy 
Współczułam mu. To jeden z najgorszych wykładowców jaki widziałam. 
- Trzymam kciuki. - rzekłam z uśmiechem
- Widzimy się później? - spytał ukochany 
- Z pewnością. - odparłam i pocałowałam go po czym ruszyłam do klasy 



Usiadłam obok Caroline i uslyszałam dźwięk dzwonka. Meg była punktualna. Przyszła na czas i ostatni wykład w tej szkole się zaczął. Właściwie było to o możliwościacho High School np. College, Uniwersytet, Szkolenia. Nic o czym bym nie wiedziała, ale obecność niestety była obowiązkowa. 
Mimo to, że siedzieliśmy tak dwie godziny nie czułam upływu czasu. Meg mimo młodego wieku była bardzo dobra. Miała poczucie humoru i nie podchodziła do tego wszystkiego tak bardzo poważnie jak inni nauczyciele. W końcu wykład się skończył. Wszyscy wybiegli jak najszybciej mogli zachwyceni balem, który miał się odbyć za kilka godzin. Ja i Caroline wychodziłyśmy ostatnie. Lu mojemu zdziwieniu przyjaciółka była spokojniejsza niż się spodziewałam. 
- Do zobaczenia na balu. - rzuciła do nas Meg 
- Ta, do zobaczenia. - odparła Care i wyszłyśmy z sali omijając tłoku
Dotarłam do domu i położyłam się na kanapę czytając dziennik mojego ojca. Ostatni wpis był z dnia, w którym zaginął. Niestety została z niego tylko jedna strona. Reszta z tego wpisu była ewidentnie wyrwana. Brakowało kilku stron, które mogłyby odpowiedzieć na wszystkie pytania. 
Przeczytałam stronę z tego dnia ponad dziesięć razy. Być może brakowało większości wpisu, ale po tej jednej stronie mogłam stwierdzić, że mój ojciec wiedział w co się pakuje. 
Niestety wpis urywa się w momencie, w którym ojciec opuścił dom. Zeszłam po raz kolejny do tej skrytki dla łowców mojego ojca i probowałam znaleźć tę brakujące strony, ale to na nic. Przeszykałam każdy kąt i nic nie znalazłam. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że wszystkie te bajki jakie opowiadał mi ojciec kiedy byłam mała były prawdą. Różniły się tylko małymi detalami. Wszystko było jasne. To on był tym łowcą, który ratował ludzi i zabijał potwory. Ojciec okłamywał mnie i Jeremiego przez czternaście lat. Kiedy patrzyłam na jego zdjęcia, widziałam go już jako innego człowieka. Zupełnie jakbym go nie znała. 
Wróciłam na górę by ponownie przeczytać ten dziennik. Nie mogłam odpuścić. Wróciłam na sam początek. Być może coś pomyliłam. Nie mogę przecież zakończyć na zdaniu 'Musiałem chronić moją córkę.' Musiałam dowiedzieć się o co mojemu tacie chodziło. Niestety w jego pokoju również nie znalazłam tych zaginionych stron. Skoro tak dobrze schował ten dziennik jestem pewna, że zadbał rowniez by nikt nie zobaczył tego wpisu do końca. 
W końcu zasnęłam na sofie w salonie czytając w kółko to samo. Obudziło mnie pukanie. Byłam zmęczona. Wstałam i otworzylam drzwi. Przede mną stanął Tommy w garniturze.
- O cholera. - pomyślałam i pobiegłam na górę szybko się przebrać 
Byłam jeszcze w proszku a do balu zostało pół godziny. Probowałam przebrać się jak najszybciej i usiadłam by się uczesać. 
- Spokojnie. Nikt nas nie zabije jak się spóźnimy - powiedział Tommy 
- Nie byłabym tego taka pewna. - ucięłam 
Oboje zaśmialiśmy się myśląc o Caroline. Tommy wyglądał niesamowicie w garniturze. Za każdym razem kiedy go w nim widziałam nie mogłam przestać się gapić.
Pocałowałam ukochanego i poszłam na górę po prostownicę. 
W końcu byłam gotowa. Wsiedliśmy do samochodu Tommiego i odjechaliśmy do szkoły. 
Dojechaliśmy na miejsce. Wszystko wyglądało pięknie choć mimo to ja nie miałam ochoty bawić się na parkiecie z myślą, że Sam i Dean ścigają te dwa demony. Nie chciałam jednak dać po sobie tego poznać i zgodziłam się zatańczyć z Tommym. 



Po dwóch piosenkach poszliśmy się czegoś napić. Ja przy okazji sprawdziłam telefon, który obiecałam nie zabierać, ale i tak to zrobiłam. Zobaczyłam cztery nieodebrane połączenia od Deana z ostatniej minuty. Kiedy trzymałam telefon w ręku on zadzwonił znowu. Wzięłam więc swoją komórkę i wyszłam do łazienki by mieć ciszę i odebrałam. Odezwał się Sam. 
- Hej, wszystko w porządku? - spytałam myśląc o najgorszym 
- Gdzie jesteś? - zapytał brunet 
- W szkole. - odpowiedziałam ze zdziwieniem 
W tle słyszałam Deana próbującego wyrwać bratu telefon z ręki. 
- Cholera. - mruknął do siebie Sam 
- Co? Co się dzieje? - przestraszyłam się 
- Zgadnij gdzie kierują się twoi koledzy od porwania.. - rzekł 
Nagle Dean wyrwał Samowi komórkę i zaczął ze mną rozmawiać.
- Posłuchaj.. Przejdź się powoli po korytarzach. Jeśli kogoś zauważysz powiedz "Christo" jeśli zobaczysz czarne oczy, uciekaj. To może być każdy. - powiedział 
- Nie wiem czy to będzie takie łatwe. - wyjąkałam 
- Dlaczego? - spytał 
- Mamy bal z okazji zakończenia High School. Wszyscy są na sali. Jest spory tłok. - oznajmiłam 
- Cholera. - mruknął Dean 
- Okej, okej.. Ile jest tam osób? - spytał 
- Wszystkie najstarsze klasy i dużo starszych i młodszych znajomych. Około setki. - rzekłam 
- Każdy może wejść? - zapytał Dean
- No tak. - odpowiedziałam 
Nagle ktoś wszedł do łazienki. 
- Muszę kończyć. - powiedziałam 
- Uważaj na siebie. Już jedziemy. - oznajmił Dean i rozłączył się 
Wyszłam z łazienki i wróciłam na sale. Zach i Caroline od razu porwali mnie na parkiet. Nie mogłam się skupić. Nie dawałam po sobie niczego poznać, ale byłam wtedy przestraszona. Zaczęłam się rozglądać.
Zostawiłam ją i Zacha by razem zatańczyli a ja przeszłam się po sali szepcząc 'Christo' tak jak kazał Dean jednak nie zauważyłam nikogo z czarnymi oczami. Być może demony jeszcze tu nie dotarły. Podeszłam do stolika by się czegoś napić. Nagle ktoś machnął mi różą przed oczami. Odwróciłam się przestraszona.
- Spokojnie, to ja. - rzekł znajomy głos
Dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, że przede mną stał Dean. Wyglądał inaczej. Lepiej niż ostatnim razem. Widocznie pasował mu garnitur. Wzięłam od niego tego kwiatka i podziękowałam z uśmiechem. 
- Został tylko jeden Demon. - oznajmił blondyn
- Jakto? - spytałam
- Załatwiliśmy jednego przed wejściem. - odparł, ale nie brzmiał jakby był zadowolony
- Okej.. Więc jaka jest ta zła wiadomość? - zapytałam 
- Drugi zdążył uciec. Może to być teraz każdy. - rzekł
- Świetnie. - mruknęłam 
- Jak go znajdziemy? - spytałam 
- Sam się tym zajmuje. Ja mam oko na ciebie. - oznajmił Dean i chciał oddalić się na bezpieczną odległość, ale ja zauważyłam zmierzającą do mnie Caroline 
Wiedziałam, że przez nią nie będę mogła się skupić więc złapałam Deana za rękaw zanim odszedł. 
- Zatańcz ze mną. - rzuciłam 
- Co? - zdziwił się blondyn 
- Zatańcz ze mną. - powtórzyłam i pociągnęłam Deana na parkiet
Całe szczęście Caroline nas nie zauważyła. 



Tańczyliśmy tak przez chwile rozglądając się i rozmawiając. - Więc.. Tym zajmujesz się z bratem.. - zaczęłam 
- Taa. - wydusił Dean 
- Dlaczego zaczęliście? - spytałam  
- Długa historia.. Szybciej byłoby jeśli przeczytasz książki. - odparł Dean z lekkim uśmieszkiem 
- Jakie książki? - zdziwiłam się 
- "Supernatural" autor Carver Edlund. Z doświadczenia nie polecam. Nie przepadam za biografiami. Szczególnie jeśli są o mnie. - powiedział
- Serio? Macie książki o swoim życiu? - spytałam z uśmiechem i zdziwieniem na twarzy 
- Yep. - rzucił Dean
- Ale jak? - zapytałam 
- to kolejna długa historia. - uśmiechnął się 
- Zaczekałbym na film. - dodał 
Zaśmiałam się. Nagle w drzwiach zauważyłam Jeremiego. On niestety również mnie zobaczył. Mnie tańczącą z Deanem. Wiedziałam co w tamtej chwili sobie pomyślał. Jer rzucił w moją stronę znaczące spojrzenie i wyszedł z sali. 
- Cholera. - mruknęłam 
- Jer! - zawołałam i pobiegłam za nim  
- Nie! Elena, Czekaj! - rzucił Dean i ruszył za mnąPobiegłam za moim bratem. Przynajmniej myślałam, że za nim biegnę. Dostaliśmy się do sali od biologi niedaleko sali gimnastycznej. Jer odwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy ze złośliwym uśmieszkiem. 
- Jeremy? 
- Nie. Zgaduj ponownie. - odezwał się mój brat a jego oczy nagle stały się czarne. 
- To ty.. - mruknęłam 
- Tęskniłaś? - rzucił Demon a jego oczy znów były brązowe 

CIĄG DALSZY NASTĄPI..









3 komentarze:

  1. Jak zwykle super rozdział :* Nie mogę się doczekać następnego :* Dużo weny Ci życzę :* Mam nadzieję że dodasz następny rozdział szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty wiesz, że świetny rozdział, prawda?? Nie?? To już wiesz!!
    Życzę Ci dużo weny i ciekawych pomysłów na kolejne rozdziały. ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bomba. Zapraszam do siebie, już rozdział 44.
    Pozdrawiam.

    Ps. Zapraszam na mojego nowego bloga julia-niki-4ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń