Krótszy niż ostatni, ale myślę, że się spodoba . ;3
Liczę na komcie <3
-----------------------------------------------------------
Kiedy się ocknęłam nie wiedziałam gdzie jestem. W ustach miałam jakąś szmatkę przez którą ciężko było oddychać i nie mogłam się odezwać. Na stoliku jakieś dwa metry przede mną leżała moja komórka. Chciałam po nią sięgnąć, ale miałam związane ręce a moje nogi były przywiązane do krzesła. Rozejrzałam się. Byłam w jakimś ciemnym i obskurnym pomieszczeniu. Lampa u góry nie dawała zbyt wiele światła, ale było to wystarczająco by coś zobaczyć. Wyglądało to na piwnice. Próbowałam się uwolnić, ale sznurki były zawiązane zbyt mocno. Chciałam przesunąć krzesło do stolika by sięgnąć po telefon, ale usłyszałam czyjeś kroki. Jakiś mężczyzna wszedł do pomieszczenia, w którym byłam.
Liczę na komcie <3
-----------------------------------------------------------
Kiedy się ocknęłam nie wiedziałam gdzie jestem. W ustach miałam jakąś szmatkę przez którą ciężko było oddychać i nie mogłam się odezwać. Na stoliku jakieś dwa metry przede mną leżała moja komórka. Chciałam po nią sięgnąć, ale miałam związane ręce a moje nogi były przywiązane do krzesła. Rozejrzałam się. Byłam w jakimś ciemnym i obskurnym pomieszczeniu. Lampa u góry nie dawała zbyt wiele światła, ale było to wystarczająco by coś zobaczyć. Wyglądało to na piwnice. Próbowałam się uwolnić, ale sznurki były zawiązane zbyt mocno. Chciałam przesunąć krzesło do stolika by sięgnąć po telefon, ale usłyszałam czyjeś kroki. Jakiś mężczyzna wszedł do pomieszczenia, w którym byłam.
- Niewiarygodne.. - zaczął i podszedł do mnie
- Czego chcesz? - mruknęłam
Mężczyzna przejechał ręką po mojej twarzy.
- Ty na prawdę istniejesz.. - powiedział
- Myślę, że powinieneś zmienić lekarza. Ten cię oszukuje. - rzuciłam patrząc na niego jak na świra
- Wiesz.. przypominasz mi kogoś. - oznajmił
- Złamała mi serce. - dodał
- Cieszę się. - rzuciłam
Nieznajomy przystawił swoją twarz do mojego ucha.
- Nawet pachniesz jak ona. - ciągnął
Odsunęłam się na krześle tak daleko jak tylko mogłam.
- Pracujesz z nim? - spytał
- z kim? - odpowiedziałam
Na ścianie wisiało małe lusterko. Spojrzałam w nie a odbicie nieznajomego było dziwne. W lustrze jego oczy były czarne. Zorientowałam się, że nie był człowiekiem.
- Zawsze nienawidziłem twojego ojca.. - powiedział
- Pewnie nie ty jeden. - mruknęłam myśląc o pamiętniku, który przeczytałam
Nagle nieznajomy wyciągnął z tylnej kieszeni nóż. przestraszyłam się.
- Teraz powiesz mi gdzie on jest. - rzekł mężczyzna
- Nie żyje, sory. - rzuciłam
Nieznajomy lekko się uśmiechnął.
- Hm.. Więc pracujesz z nią. - powiedział
- z kim? - spytałam
Mężczyzna przeciął mi rękę.
- Gdzie ona jest? - spytał
Nie wiedziałam o kogo mu chodziło więc to przemilczałam. On przeciął mnie po raz kolejny i złapał mnie za włosy po czym przystawił mi nóż do gardła.
- Pytam ostatni raz. Gdzie ona jest?
- Idź w cholerę. - mruknęłam
Nagle do pomieszczenia wszedł ktoś inny.
- Szefie, mamy mały problem. - powiedział
Mężczyzna puścił mnie i uderzył. Ja razem z krzesłem spadłam na ziemie uderzając się w głowę dosyć mocno.
Nieznajomy wyszedł i zakluczył drzwi.
Kiedy się ocknęłam nadal leżałam na ziemi w małej kałuży krwi a moja głowa pękała. Chciałam się przesunąć by wstać, ale rozcięłam sobie o coś rękę. Kiedy udało mi się lekko odwrócić zauważyłam mały gwóźdź nie do końca wbity w podłogę. Zaczęłam więc pocierać o niego sznurek kalecząc się przy tym kilka razy. Leżałam tam bardzo długi czas. Nie miałam przy sobie zegarka, ale mogłabym powiedzieć godzinami. Próbowałam rozciąć sznurek, ale nie było to takie łatwe kiedy miałam do dyspozycji tylko mały gwóźdź.
W końcu wrócił ten mężczyzna, który był u mnie zanim zemdlałam.
- Nieźle wyglądasz. - powiedział z sarkastycznym uśmieszkiem
Moja twarz i włosy były pokryte w krwi. Nieznajomy podniósł mnie z podłogi. W mojej głowie nadal się kręciło.
- Jeszcze raz.. Powiedz mi gdzie ona jest. - rzekł mężczyzna a raczej ten potwór, który wyglądał jak człowiek
- Jeszcze raz.. Idź do diabła! - wrzasnęłam
Nieznajomy uderzył mnie w brzuch i nachylił się do mnie po czym przejechał dłonią po mojej twarzy. Ja uniosłam głowę w bólu i naplułam mu w twarz. On odruchowo mnie spoliczkował.
- Ja mam czas. - powiedział, położył nóż na stoliku i wyszedł przecierając twarz
Ja z całej siły próbowałam wyrwać ręce i w końcu mi się udało. Rozwiązałam nogi, wstałam i od razu poleciałam na ścianę. Wyglądało na to, że uderzyłam się w głowę dosyć mocno. Podeszłam do stolika podpierając się ściany i sięgnęłam po telefon. widziałam podwójnie więc nie mogłam się skupić na czytaniu. Wybrałam byle jaki numer z ostatnio wybieranych i zadzwoniłam. Wszędzie było ciemno więc mogłam założyć, że była noc. W słuchawce usłyszałam Deana.
- Cofam to 'dzwoń o każdej porze' - powiedział z uśmiechem
- Dean.. Potrzebuję pomocy. - wyjąkałam
- Co się dzieje? - spoważniał blondyn
- Byłam w garażu i ktoś mnie zaatakował. - rzekłam
- Gzie jesteś? - spytał
Nagle mężczyzna, który był tu wcześniej wrócił. Wziął mój telefon i roztrzaskał go o ścianę po czym pociągnął mnie za włosy i posadził na krześle.
- Zostaw mnie! - rzuciłam
- Albo co? - zaśmiał się
- Zabije Cię - powiedziałam i wbiłam mu w serce nóż, który wzięłam ze stolika
Wstałam i uciekłam. Biegłam prosto korytarzem szukając wyjścia. Niestety potwór, którego dźgnęłam wybiegł za mną i zaatakował mnie od tyłu. Straciłam przytomność po raz kolejny.
>> NARRATOR <<
Sam i Dean byli w drodze do innej sprawy. Po telefonie Eleny od razu zawrócili by ją szukać.
Dojechali do jej domu. Był już ranek. Elena nie wróciła do domu od ponad dwóch dni. Została uznana za zaginioną. Kiedy bracia Winchester dojechali do jej domu Jenna była przesłuchiwana przez policję. Wyciągnęli więc swoje odznaki FBI.
- Federalni? A co wy tu robicie? To tylko zaginięcie. - powiedział jeden z gliniarzy
- Byliśmy w pobliżu i nas tu wysłano. - odpowiedział Sam
Bracia pokierowali się do garażu, o którym mówiła Elena przez telefon. Wszędzie pachniało siarką. To oznaka demonów. Dean znalazł wejście do pomieszczenia, w którym była Elena kiedy zaginęła. Okazało się, że nie byli tam sami.
- Winchesterowie.. Jak miło. - odezwał się nieznajomy im mężczyzna
Jak widać nie mógł się ruszyć. Na suficie był narysowany ten sam symbol co w szafie. To była pułapka na demony, z której żadne czarnookie dziwadło nie może się wydostać.
Sam i Dean zaczęli go wypytywać i torturować by powiedział im gdzie jestem. Ta piwnica była dźwiękoszczelna więc nikt ich nie słyszał. Ten demon musiał wejść w tę pułapkę kiedy mnie porywali. Najwyraźniej jego przyjaciele świry tego nie zauważyły, albo się nim nie przejmowali. Troche to zajęło, ale Sam i Dean wyciągnęli informacje od demona a zaraz potem go zabili. Nie mięli się czym martwić. Oczywiście nikt z policyjnych geniuszy nie wpadł na to by przeszukać garaż. Bracia Winchester wyszli tylnym wyjściem i od razu ruszyli w drogę.
TO BE CONTINUED..
TO BE CONTINUED..
Noo.. Powiem Ci, że bombowy rozdział!
OdpowiedzUsuńHistoria wciąga coraz bardziej i wiesz co..??
Ja chcę więcej takich!!! Akcja trzymająca w napięciu. ;)
I dobrze, że Sam i Dean zabili tego demona, ale gdzie jest Elena?!
Mam nadzieję, że Elenie nic więcej się nie stało..
Pozdrawiam i weny życzę :**:**:*:*
Jane Volturi-Clearwater
Gdzie Elena?
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Pozdrawiam