Wsiadłam do samochodu z Tommym i ruszyliśmy do domu. Było już późno i ciemno. Powinnam zabrać ze sobą Jeremyego, ale wiedziałam, że sobie poradzi. Bolała mnie strasznie głowa. W końcu podjechaliśmy pod mój dom. Tommy zaparkował przy chodniku.
- Wszystko w porządku? - spytał
- Tak. - odparłam
- Do zobaczenia. - rzekł i pocałował mnie w policzek
Przez przypadek spojrzałam w lusterko do cofania. Zobaczyłam tę straszną dziewczynkę jakby siedziała na tylnym siedzeniu.
Natychmiast otworzyłam drzwi i bez słowa pobiegłam do domu. Zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam na wszystkie możliwe zamki. Pobieglam na górę. Jenny nie było w domu. Po chwili zorientowałam się, że dostałam od niej sms. Napisała, że zostaje dziś u Logana i mam pilnować brata by nie zrobił niczego głupiego na tej imprezie.
- Jeremy ! - rzuciłam i wybrałam do niego numer
Nie odbierał więc spróbowałam jeszcze raz i jeszcze raz.
- Dalej Jer, odbierz. - mruknęłam do siebie
Nagle poczułam jak ktoś wyciągnął mi komórkę z dłoni. Po wejściu do domu zamknęłam przecież drzwi. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się powoli. Zobaczyłam te samą dziewczynkę co wcześniej. Spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się i rzuciła mój telefon na podłogę. Przestraszona zaczęłam uciekać na górę. Wbiegłam na górę i w ostatniej chwili zamknęłam drzwi od mojego pokoju. To dziwadło próbowało się tam dostać. Przysunęłam szafkę by przytrzymała drzwi. Zobaczyłam, że spadła z niej jakaś karteczka. Wzięłam ją do ręki. Była to wizytówka tych nieznajomych, którzy podawali się za agentów FBI. Jeden z nich podkreślił, że mam zadzwonić jeśli tylko zobaczę coś dziwnego. Myślę, że to jest wystarczająco dziwne. Nagle pod drzwiami zrobiło się cicho. Odsunęłam komodę spod drzwi i powoli je otworzyłam. Nikogo za nimi nie było. Zeszłam więc na dół wolno i uważnie. Dostałam się do kuchni. Wzięłam z blatu nóż w razie czego. podeszłam do stolika i sięgnęłam z pod niego moją komórkę.
Przed moimi oczami znowu pojawiło się to dziecko.
- Odłóż telefon. - powiedziała dziweczynka
Bez zastanowienia znowu zaczęłam uciekać. Kierowałam się do łazienki. To dziwadło złapało mnie za rękę zostawiając slad na ramieniu. W tym momencie próbowałam przeciąć to coś nożem, ale zniknęło. Wbiegłam do łazienki i zamknęłam się od środka. Z trudem wybrałam numer z wizytówki i zadzwoniłam.
- Słucham.. - powiedział zaspany głos
To był ten blondyn.
- Hej. Tu Elena. Pamiętasz? - spytałam roztrzęsiona
- Pewnie. - odparł
- Przepraszam jeśli "o każdej porze dnia i nocy" wzięłam zbyt doslownie, ale kazałeś zadzwonić jeśli zobaczę coś dziwnego.. - ciągnęłam ledwo składając zdanie
- Co się stało? - spytał bardziej przejęty nieznajomy
Nagle w środku pojawiła się ta dziewczynka.
- Pospiesz się. - powiedziałam i rzuciłam telefon na podłogę probując uciec
Jednak nie mogłam otworzyć zamka. Dokładnie tak jak wtedy w garażu. Na lustrze pojawiał się szron a w pomieszczeniu robiło się chłodno.
- Pobawmy się. - powiedziała dziewczynka stojąca przede mną
Ja skostniałam. Nie wiedziałam co mam zrobić.
- Pobaw się ze mną. - powtarzało to coś co widziałam
- Zamknij się! - mruknęłam i próbowałam otworzyć drzwi
Dziecko po raz kolejny złapało mnie za ramię i rzuciło w drugą stronę łazienki. Uderzyłam się o zlew. Przede mną leżał nóż. Zgarnęłam go i pewnym ruchem nim machnęłam. Wydawało mi się, że trafiłam, ale nic nie poczułam. Dziwadło zniknęło. Otworzyłam drzwi i wybiegłam do kuchni obijając się o meble. Zaczęłam się rozglądać. Duch, którego widziałam wrócił. Kiedy chciałam zaatakować go po raz kolejny wybił mi nóż z dłoni i popchnął. Wylądowałam w salonie. Twarz tej dziewczynki była okropna i najwyraźniej zezłoszczona. Podeszła do mnie i chciała zaatakować nożem, który mi wyrwała. Ja w ostatniej chwili obroniłam się metalowym kijem do układania drewna w kominku. Kiedy chciałam uderzyć to coś wyglądające jak dziecko ponownie, znów straciłam broń i po raz kolejny zarobiłam w głowę. Całe życie przemknęło mi przed oczami. Leżałam przy schodach. Zobaczyłam dziewczynkę idącą w moim kierunku. Nagle w domu pojawili sie mężczyźni, do których dzwoniłam. Ten niższy blondyn podbiegł do mnie pytając jak się czuję. Brunet zaś uderzył czymś ducha po czym ten zniknął. Ja byłam ledwo przytomna.
Zielonooki wział mnie na ręcę i wyniósł mnie z domu po czym położył mnie u siebie w samochodzie na tylnych siedzeniach. Oboje nieznajomi wsiedli do przodu i ruszyli z piskiem.
- Co robicie?! - wymamrotałam
- Spokojnie. Wyjdziesz z tego. - powiedział wyższy
- Nie, nie, nie ! Mój brat niedługo tu będzie. Nie mogę go zostawić. - wydusiłam
- Zatrzymaj samochód ! - podniosłam ton i całkowicie opadłam z sił po czym zemdlałam
To be continued..
Natychmiast otworzyłam drzwi i bez słowa pobiegłam do domu. Zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam na wszystkie możliwe zamki. Pobieglam na górę. Jenny nie było w domu. Po chwili zorientowałam się, że dostałam od niej sms. Napisała, że zostaje dziś u Logana i mam pilnować brata by nie zrobił niczego głupiego na tej imprezie.
- Jeremy ! - rzuciłam i wybrałam do niego numer
Nie odbierał więc spróbowałam jeszcze raz i jeszcze raz.
- Dalej Jer, odbierz. - mruknęłam do siebie
Nagle poczułam jak ktoś wyciągnął mi komórkę z dłoni. Po wejściu do domu zamknęłam przecież drzwi. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się powoli. Zobaczyłam te samą dziewczynkę co wcześniej. Spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się i rzuciła mój telefon na podłogę. Przestraszona zaczęłam uciekać na górę. Wbiegłam na górę i w ostatniej chwili zamknęłam drzwi od mojego pokoju. To dziwadło próbowało się tam dostać. Przysunęłam szafkę by przytrzymała drzwi. Zobaczyłam, że spadła z niej jakaś karteczka. Wzięłam ją do ręki. Była to wizytówka tych nieznajomych, którzy podawali się za agentów FBI. Jeden z nich podkreślił, że mam zadzwonić jeśli tylko zobaczę coś dziwnego. Myślę, że to jest wystarczająco dziwne. Nagle pod drzwiami zrobiło się cicho. Odsunęłam komodę spod drzwi i powoli je otworzyłam. Nikogo za nimi nie było. Zeszłam więc na dół wolno i uważnie. Dostałam się do kuchni. Wzięłam z blatu nóż w razie czego. podeszłam do stolika i sięgnęłam z pod niego moją komórkę.
Przed moimi oczami znowu pojawiło się to dziecko.
- Odłóż telefon. - powiedziała dziweczynka
Bez zastanowienia znowu zaczęłam uciekać. Kierowałam się do łazienki. To dziwadło złapało mnie za rękę zostawiając slad na ramieniu. W tym momencie próbowałam przeciąć to coś nożem, ale zniknęło. Wbiegłam do łazienki i zamknęłam się od środka. Z trudem wybrałam numer z wizytówki i zadzwoniłam.
- Słucham.. - powiedział zaspany głos
To był ten blondyn.
- Hej. Tu Elena. Pamiętasz? - spytałam roztrzęsiona
- Pewnie. - odparł
- Przepraszam jeśli "o każdej porze dnia i nocy" wzięłam zbyt doslownie, ale kazałeś zadzwonić jeśli zobaczę coś dziwnego.. - ciągnęłam ledwo składając zdanie
- Co się stało? - spytał bardziej przejęty nieznajomy
Nagle w środku pojawiła się ta dziewczynka.
- Pospiesz się. - powiedziałam i rzuciłam telefon na podłogę probując uciec
Jednak nie mogłam otworzyć zamka. Dokładnie tak jak wtedy w garażu. Na lustrze pojawiał się szron a w pomieszczeniu robiło się chłodno.
- Pobawmy się. - powiedziała dziewczynka stojąca przede mną
Ja skostniałam. Nie wiedziałam co mam zrobić.
- Pobaw się ze mną. - powtarzało to coś co widziałam
- Zamknij się! - mruknęłam i próbowałam otworzyć drzwi
Dziecko po raz kolejny złapało mnie za ramię i rzuciło w drugą stronę łazienki. Uderzyłam się o zlew. Przede mną leżał nóż. Zgarnęłam go i pewnym ruchem nim machnęłam. Wydawało mi się, że trafiłam, ale nic nie poczułam. Dziwadło zniknęło. Otworzyłam drzwi i wybiegłam do kuchni obijając się o meble. Zaczęłam się rozglądać. Duch, którego widziałam wrócił. Kiedy chciałam zaatakować go po raz kolejny wybił mi nóż z dłoni i popchnął. Wylądowałam w salonie. Twarz tej dziewczynki była okropna i najwyraźniej zezłoszczona. Podeszła do mnie i chciała zaatakować nożem, który mi wyrwała. Ja w ostatniej chwili obroniłam się metalowym kijem do układania drewna w kominku. Kiedy chciałam uderzyć to coś wyglądające jak dziecko ponownie, znów straciłam broń i po raz kolejny zarobiłam w głowę. Całe życie przemknęło mi przed oczami. Leżałam przy schodach. Zobaczyłam dziewczynkę idącą w moim kierunku. Nagle w domu pojawili sie mężczyźni, do których dzwoniłam. Ten niższy blondyn podbiegł do mnie pytając jak się czuję. Brunet zaś uderzył czymś ducha po czym ten zniknął. Ja byłam ledwo przytomna.
Zielonooki wział mnie na ręcę i wyniósł mnie z domu po czym położył mnie u siebie w samochodzie na tylnych siedzeniach. Oboje nieznajomi wsiedli do przodu i ruszyli z piskiem.
- Co robicie?! - wymamrotałam
- Spokojnie. Wyjdziesz z tego. - powiedział wyższy
- Nie, nie, nie ! Mój brat niedługo tu będzie. Nie mogę go zostawić. - wydusiłam
- Zatrzymaj samochód ! - podniosłam ton i całkowicie opadłam z sił po czym zemdlałam
To be continued..
Super
OdpowiedzUsuń