niedziela, 21 września 2014

Rozdział 10

Otworzyłam oczy i poczułam jakbym właśnie ocknęła się z okropnego koszmaru. Rozejrzałam się w koło. Byłam w jakimś pokoju i leżałam na jednym z dwóch łóżek. Nagle usłyszałam jakiś znajomy głos. 
- Dzień dobry. - powiedział i odsłonił zasłony 
Światło słoneczne od razu mnie poraziło. Kiedy byłam w stanie się przyjrzeć zauważyłam stojącego przy mnie blondyna, który wyciągnął mnie wczoraj z domu. 
- Gdzie jestem? - wymamrotałam nie do końca wybudzona 
- W naszej jaskini batmana. - odparł zielonooki 
- No co ty nie powiesz. - ucięłam rozglądając się ponownie 
Nagle przypominało mi się wszystko z zeszłej nocy. 


- Jeremy! - rzuciłam i próbowałam wstać 
Niestety na próbach się zakończyło, ponieważ ból głowy sprawił, że nie mogłam się ruszyć. 
- Spokojnie. Nic mu nie jest. - oznajmił nieznajomy łapiąc mnie przed upadkiem 
- Muszę iść do domu. - rzekłam
- Musisz odpoczywać. Nieźle wczoraj zarobiłaś. - powiedział blondyn 
- Ale.. Będą się martwić. - ciągnęłam 
- Już do nich napisałaś, że zostajesz u przyjaciółki. - oznajmił z uśmieszkiem i oddał mi moją komórkę 
Po raz kolejny złapałam się za głowę po ataku bólu. 
- Odpocznij. - rzekł zielonooki i chciał odejść 
- Hej. - rzuciłam 
- Dziękuje. - dodałam i uśmiechnęłam się 
- Jestem Dean. - oznajmił nieznajomy i podał mi dłoń odwzajemniając uśmiech 
- Kolejne fałszywe imię? - spytałam z aluzją do tych fałszywych odznak
- Nie. To jest prawdziwe. - powiedział 
- Więc.. Dziękuje Dean. - rzuciłam i przekręciłam się na drugi bok od razu zasypiając 
 Ze zmęczenia nawet nie przejmowałam się, że nie wiem gdzie jestem a tym bardziej z kim. Chciałam tylko zamknąć oczy i spać. 
Po jakimś czasie znów się obudziłam. Czułam się trochę lepiej, ale ból głowy nie dawał mi spokoju. Powoli wstałam z łózka i poszłam do pomieszczenia obok. Była to kuchnia. siedział w niej wysoki brunet, którego widziałam z Dean'em.



- Hej - przywitałam się
- Cześć. - odparł nieznajomy 
- To ty wczoraj uratowałeś mi tyłek. - rzuciłam
- Coś mi się obiło o uszy. - rzekł
- Jestem Sam. - oznajmił i podał mi dłoń
- Elena. - odparłam i odwzajemniłam gest
- Jak się czujesz? - spytał 
- Fizycznie czy psychicznie? - ucięłam
- Obydwa. - powiedział i uśmiechnął się grzebiąc w jakiś papierach
- Radzę sobie. - oznajmiłam
- Więc.. Gdzie twój partner? - zapytałam 
- Kto? - rzucił
- Masz na myśli Dean? - dodał
- Tak. - uśmiechnęłam się
- Jest moim bratem. - oznajmił Sam
- Oł.. - wydusiłam zażenowana
- Co robisz? - zapytałam 
- Szukam informacji. Musimy załatwić tego ducha. - odparł Sam 
- Taa.. - przytaknęłam rozglądając się 
Nie wyglądasz na zaskoczoną. - powiedział
- Co? - rzuciłam 
- Powiedziałem, że musimy zabić ducha a ty nawet nie mrugnęłaś. - rzekł
- Widocznie większym szokiem było dla mnie to, że ktoś na nie poluje. - wybrnęłam z uśmiechem
- Nie.. Widziałaś coś już wcześniej, huh? - ciągnął Sam 
Zwiesiłam oczy. Nagle drzwi się otworzyły. 
- Witam śpiąca królewno. - rzucił Dean z szerokim uśmiechem
- Głodni? - rzucił kładąc jedzenie z jakieś restauracji na stół
-  I to jak. - ucięłam i próbowałam podejść do stolika 
Jednak ból głowy znowu wrócił. Tym razem o wiele silniejszy. Złapałam się za czoło i usiadłam na fotelu, który stał obok mnie. Czułam jakby czaszka miała mi wybuchnąć. 
- Elena! - rzucił Sam i podbiegł do mnie
- Cass! Gdzie do cholery jesteś?! - mruknął Dean
- Kto? - wydusiłam 
Nagle przede mną pojawił się czarnowłosy mężczyzna w kremowym płaszczu. Zanim zdążyłam zareagować przyłożył do mojego czoła dłoń. Ból głowy po chwili minął. Zrobiłam krok do tyłu zdziwiona a za razem przestraszona.
- Co zrobiłeś? - rzuciłam z zawahaniem 
- Wyleczyłem Cię. - odparł nieznajomy
- Elena.. to jest Castiel. - zaczął Sam
- Jest aniołem. - dodał Dean 

To be continued..

 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz