Zrobiłam krok w tył zaskoczona i przestraszona w tym samym czasie. Nie wiedziałam jak mam zareagować.
- Taa.. - rzuciłam z uśmiechem
Spostrzegłam, że cała trójka nawet nie mrugnęła.
- Wy na poważne.. - wydusiłam i zrobiłam jeszcze jeden krok w tył
- Anioł? Taki..
- Taki z nieba. - przerwał mi Dean
- Muszę się przewietrzyć. - oznajmiłam i wyszłam
Do mojej głowy napływało mi miliony myśli na sekundę. Nie wiedziałam co mam zrobić. Miałam mętlik w głowie.
Wybiegł za mną Dean.
- Wszystko okej? - zapytał
- Jestem nie wiem gdzie z nie wiem kim. Właśnie anioł wyleczył mnie z poważnego wstrząsu mózgu, bo duch nabił mi wczoraj guza. Wszystko jest zajebiście. - powiedziałam roztrzęsiona
- Wiem, że to dużo do przyjęcia. - zaczął Dean
- Dużo do przyjęcia to nie zdać pierwszej klasy.- rzuciłam
- Castiel może pomóc ci zapomnieć jeśli chcesz. - oznajmił blondyn
Wzięłam głęboki wdech i uspokoiłam się.
- Jeszcze nie. - powiedziałam
- Wiecie jak zabić to coś? - spytałam
- Pracujemy nad tym. - odparł zielonooki
- dobrze. - ucięłam i weszłam do środka
Castiel i Sam szukali informacji.
- Macie coś? - rzuciłam
Oboje spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Dean kiwnął głową na znak, że mają mi powiedzieć.
- Przeszukaliśmy akta tego domu od czasu wybudowania. Znaleźlismy jedną dziewczynkę. Nazywała się Kate Hanes. 40 lat temu została zamordowana przez swoją matkę, która po tym popełniła samobójstwo. - oznajmił Sam
- Chcesz powiedzieć, że pod moim dachem jakaś psychopatka zabiła swoje dziecko? - zawahałam się
- Tak. - odparł brunet
- Super. - mruknęłam
- Więc dlaczego się pokazała? - zapytał Dean
- Nie mam pojęcia. Zwykle przedostanie się przez zasłonę trwa kilka miesięcy. Nie czterdzieści lat. - powiedział Sam
- Jak długo już mieszkasz w tym domu? - spytał blondyn
- Emm.. Od urodzenia. - odpowiedziałam
- Więc druga opcja też odpada. - oznajmił Dean
Castiel zaczął mi się przyglądać.
- Wszystko w porządku? - spytałam
Anioł wydał się być zaskoczony patrząc mi w oczy. Nawet bardzo. Po chwili zniknął. Jakby rozpłynął się w powietrzu.
- Nie przejmuj się. - powiedział Sam
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
- Więc ta Kate.. Skoro próbowała mnie zabić dlaczego nie zrobiła tego kiedy tu spałam? - zapytałam
- Duch zazwyczaj jest przywiązany do jakiegoś wartościowego dla siebie przedmiotu lub miejsca, w którym umarł. - odparł Sam
- To znaczy, że ten duch nie może ruszyć się z mojego domu? - ciągnęłam
- Tak. - odparł brunet
- O mój boże.. Jeremy i Jenna tam są. - rzuciłam
- Spokojnie. Duch nie zaatakuje dwóch osób w świetle dziennym. - oznajmił Dean
Odetchnęłam z lekką ulgą.
- Wiesz gdzie jest pochowana? - spytał zielonooki
- Na pobliskim cmentarzu. - odpowiedział brunet
- Czekaj.. do czego ci jej grób? - zapytałam z wahaniem
- Żeby wykurzyć ducha musimy spalić jej kości. - oznajmił Dean
- Coraz lepiej. - rzuciłam
Po chwili dostałam sms'a od Jenny. Pytała gdzie jestem. Widocznie zorientowała się, że nie ma mnie u Caroline.
- Cholera. - mruknęłam pod nosem
- Zawiozę Cię teraz do domu. My dzisiaj się tym zajmiemy. - powiedział Dean
- Dziękuję. - powiedziałam
Sam uśmiechnął się. Wsiedliśmy z Deanem do jego samochodu i odjechaliśmy.
- Nie mogę uwierzyć, że jeździsz Impalą. - rzuciłam
- Taa.. Wszyscy uważają ją za grat. - powiedział
- Ja uważam, że to genialny samochód. - oznajmiłam
- Serio? - zdziwił się Dean
- Pewnie. Od dawna takiego nie widziałam. Już jak byłam mała zakochałam się w tych trzech biegach. - oznajmiłam
Chłopak uśmiechnął się.
- Co? - rzuciłam
- Nic po prostu nie spotkałem jeszcze dziewczyny interesującej się samochodami. - oznajmił
- Można powiedzieć, że mój ojciec zaraził mnie swoim hobby. - powiedziałam
- Dobrze zrobił. - odparł Dean
Odwzajemniłam uśmiech.
Podjechaliśmy pod mój dom.
- Daj mi znać jak tylko coś znajdziecie. - powiedziałam
- Okej. A ty teraz odpoczywaj. Przeszłaś niezły wstrząs mózgu. - rzekł
- Dlaczego nie zawieźliście mnie od razu do szpitala? - zapytałam
- Byłaś w ciężkim stanie. Nie po to ratowaliśmy ci tyłek, żebyś przekręciła się w szpitalu. - odparł z uśmiechem
- Taa.. - rzuciłam i odwzajemniłam gest
- Dziękuję. - powiedziałam i wyszłam zamykając za sobą drzwi
Dean ruszył z piskiem opon. Ja weszłam do domu. Czekała tam już na mnie Jenna.
- Caroline dzwoniła, że nie odbierasz od niej telefonów. Gdzie byłaś ? - zapytała ciocia
Zwiesiłam oczy myśląc nad wymówką.
- Więc.. Kim jest ten chłopak? - ciągnęła
- Jaki chłopak? - rzuciłam
- Samochód, z którego wysiadłaś nie należy do Tommy'ego. - powiedziała z uśmieszkiem
- O.. ten chłopak.. Pamiętasz agentów FBI, którzy ostatnio tu byli? - zapytałam
- Mniej więcej. - odparła
- To moi starzy znajomi. Przyjechali z daleka. Dawno się nie widzieliśmy. Po imprezie u Zacha pojechaliśmy na przejażdżkę. To tyle. - rzekłam
Ciocia rzuciła w moją stronę znaczące spojrzenie, jakby spodziewała się czegoś jeszcze.
- Nie jestem oszustem, Jenna. - powiedziałam poważnie i poszłam do pokoju
Mimo, że zegarek pokazywał szesnastą czułam się zmęczona. Położyłam się na kanapie i chwyciłam za pamiętnik. Zaczęłam spisywać zdarzenia z ostatniej nocy. Wszystko ponownie pojawiło mi się przed oczami. W pewnym momencie usłyszałam, że ktoś woła moje imię.
- Elena!
Jeremy wyciągnął mnie z zamyślenia.
- Przepraszam. Zamyśliłam się - odparłam zdekoncentrowana
Jer usiadł obok mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał
- Pewnie. - odpowiedziałam i zamknęłam pamiętnik
- Świetnie. - uciął Jer i kierował się w stronę wyjścia
- Jeremy czekaj! - rzuciłam
- Nie, Elena. Mnie też jest ciężko z tym, że tata nie żyje. Od miesiąca znoszę twoje humory i to rozumiem, ale od paru dni zachowujesz się niedorzecznie. - mruknął
- To nie tak. - ciągnęłam
- Przyznaj, że śmierć taty nie ma nic do rzeczy.. Masz problem ze sobą. Jeśli nie chcesz mojej pomocy nie zwalaj go na mnie, bo nie chce patrzeć na ciebie w takim stanie. - dodał brat i wyszedł trzaskając drzwiami
Ciąg dalszy nastąpi..
- Taa.. - rzuciłam z uśmiechem
Spostrzegłam, że cała trójka nawet nie mrugnęła.
- Wy na poważne.. - wydusiłam i zrobiłam jeszcze jeden krok w tył
- Anioł? Taki..
- Taki z nieba. - przerwał mi Dean
- Muszę się przewietrzyć. - oznajmiłam i wyszłam
Do mojej głowy napływało mi miliony myśli na sekundę. Nie wiedziałam co mam zrobić. Miałam mętlik w głowie.
Wybiegł za mną Dean.
- Wszystko okej? - zapytał
- Jestem nie wiem gdzie z nie wiem kim. Właśnie anioł wyleczył mnie z poważnego wstrząsu mózgu, bo duch nabił mi wczoraj guza. Wszystko jest zajebiście. - powiedziałam roztrzęsiona
- Wiem, że to dużo do przyjęcia. - zaczął Dean
- Dużo do przyjęcia to nie zdać pierwszej klasy.- rzuciłam
- Castiel może pomóc ci zapomnieć jeśli chcesz. - oznajmił blondyn
Wzięłam głęboki wdech i uspokoiłam się.
- Jeszcze nie. - powiedziałam
- Wiecie jak zabić to coś? - spytałam
- Pracujemy nad tym. - odparł zielonooki
- dobrze. - ucięłam i weszłam do środka
Castiel i Sam szukali informacji.
- Macie coś? - rzuciłam
Oboje spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Dean kiwnął głową na znak, że mają mi powiedzieć.
- Przeszukaliśmy akta tego domu od czasu wybudowania. Znaleźlismy jedną dziewczynkę. Nazywała się Kate Hanes. 40 lat temu została zamordowana przez swoją matkę, która po tym popełniła samobójstwo. - oznajmił Sam
- Chcesz powiedzieć, że pod moim dachem jakaś psychopatka zabiła swoje dziecko? - zawahałam się
- Tak. - odparł brunet
- Super. - mruknęłam
- Więc dlaczego się pokazała? - zapytał Dean
- Nie mam pojęcia. Zwykle przedostanie się przez zasłonę trwa kilka miesięcy. Nie czterdzieści lat. - powiedział Sam
- Jak długo już mieszkasz w tym domu? - spytał blondyn
- Emm.. Od urodzenia. - odpowiedziałam
- Więc druga opcja też odpada. - oznajmił Dean
Castiel zaczął mi się przyglądać.
- Wszystko w porządku? - spytałam
Anioł wydał się być zaskoczony patrząc mi w oczy. Nawet bardzo. Po chwili zniknął. Jakby rozpłynął się w powietrzu.
- Nie przejmuj się. - powiedział Sam
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
- Więc ta Kate.. Skoro próbowała mnie zabić dlaczego nie zrobiła tego kiedy tu spałam? - zapytałam
- Duch zazwyczaj jest przywiązany do jakiegoś wartościowego dla siebie przedmiotu lub miejsca, w którym umarł. - odparł Sam
- To znaczy, że ten duch nie może ruszyć się z mojego domu? - ciągnęłam
- Tak. - odparł brunet
- O mój boże.. Jeremy i Jenna tam są. - rzuciłam
- Spokojnie. Duch nie zaatakuje dwóch osób w świetle dziennym. - oznajmił Dean
Odetchnęłam z lekką ulgą.
- Wiesz gdzie jest pochowana? - spytał zielonooki
- Na pobliskim cmentarzu. - odpowiedział brunet
- Czekaj.. do czego ci jej grób? - zapytałam z wahaniem
- Żeby wykurzyć ducha musimy spalić jej kości. - oznajmił Dean
- Coraz lepiej. - rzuciłam
Po chwili dostałam sms'a od Jenny. Pytała gdzie jestem. Widocznie zorientowała się, że nie ma mnie u Caroline.
- Cholera. - mruknęłam pod nosem
- Zawiozę Cię teraz do domu. My dzisiaj się tym zajmiemy. - powiedział Dean
- Dziękuję. - powiedziałam
Sam uśmiechnął się. Wsiedliśmy z Deanem do jego samochodu i odjechaliśmy.
- Nie mogę uwierzyć, że jeździsz Impalą. - rzuciłam
- Taa.. Wszyscy uważają ją za grat. - powiedział
- Ja uważam, że to genialny samochód. - oznajmiłam
- Serio? - zdziwił się Dean
- Pewnie. Od dawna takiego nie widziałam. Już jak byłam mała zakochałam się w tych trzech biegach. - oznajmiłam
Chłopak uśmiechnął się.
- Co? - rzuciłam
- Nic po prostu nie spotkałem jeszcze dziewczyny interesującej się samochodami. - oznajmił
- Można powiedzieć, że mój ojciec zaraził mnie swoim hobby. - powiedziałam
- Dobrze zrobił. - odparł Dean
Odwzajemniłam uśmiech.
Podjechaliśmy pod mój dom.
- Daj mi znać jak tylko coś znajdziecie. - powiedziałam
- Okej. A ty teraz odpoczywaj. Przeszłaś niezły wstrząs mózgu. - rzekł
- Dlaczego nie zawieźliście mnie od razu do szpitala? - zapytałam
- Byłaś w ciężkim stanie. Nie po to ratowaliśmy ci tyłek, żebyś przekręciła się w szpitalu. - odparł z uśmiechem
- Taa.. - rzuciłam i odwzajemniłam gest
- Dziękuję. - powiedziałam i wyszłam zamykając za sobą drzwi
Dean ruszył z piskiem opon. Ja weszłam do domu. Czekała tam już na mnie Jenna.
- Caroline dzwoniła, że nie odbierasz od niej telefonów. Gdzie byłaś ? - zapytała ciocia
Zwiesiłam oczy myśląc nad wymówką.
- Więc.. Kim jest ten chłopak? - ciągnęła
- Jaki chłopak? - rzuciłam
- Samochód, z którego wysiadłaś nie należy do Tommy'ego. - powiedziała z uśmieszkiem
- O.. ten chłopak.. Pamiętasz agentów FBI, którzy ostatnio tu byli? - zapytałam
- Mniej więcej. - odparła
- To moi starzy znajomi. Przyjechali z daleka. Dawno się nie widzieliśmy. Po imprezie u Zacha pojechaliśmy na przejażdżkę. To tyle. - rzekłam
Ciocia rzuciła w moją stronę znaczące spojrzenie, jakby spodziewała się czegoś jeszcze.
- Nie jestem oszustem, Jenna. - powiedziałam poważnie i poszłam do pokoju
Mimo, że zegarek pokazywał szesnastą czułam się zmęczona. Położyłam się na kanapie i chwyciłam za pamiętnik. Zaczęłam spisywać zdarzenia z ostatniej nocy. Wszystko ponownie pojawiło mi się przed oczami. W pewnym momencie usłyszałam, że ktoś woła moje imię.
- Elena!
Jeremy wyciągnął mnie z zamyślenia.
- Przepraszam. Zamyśliłam się - odparłam zdekoncentrowana
Jer usiadł obok mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał
- Pewnie. - odpowiedziałam i zamknęłam pamiętnik
- Świetnie. - uciął Jer i kierował się w stronę wyjścia
- Jeremy czekaj! - rzuciłam
- Nie, Elena. Mnie też jest ciężko z tym, że tata nie żyje. Od miesiąca znoszę twoje humory i to rozumiem, ale od paru dni zachowujesz się niedorzecznie. - mruknął
- To nie tak. - ciągnęłam
- Przyznaj, że śmierć taty nie ma nic do rzeczy.. Masz problem ze sobą. Jeśli nie chcesz mojej pomocy nie zwalaj go na mnie, bo nie chce patrzeć na ciebie w takim stanie. - dodał brat i wyszedł trzaskając drzwiami
Ciąg dalszy nastąpi..
supeer *o*
OdpowiedzUsuńdaaleej :3
czekam na nn i weny życzę :*
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci bardzo dużo weny i czekam na nn <3
kiedy następny?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jest już w drodze. Myślę, że dzisiaj lub jutro. ;)
Usuń